Apetyt seksualny wzmaga się w miarę patrzenia
Apetyt seksualny wzmaga się w miarę patrzenia, nie jedzenia. Teraz zapoznamy z obszernym wykładem o naszych gustach na ten temat W kolejnym odcinku – Sekrety szklanego ekranu.
Mój telewizor wciąż nie dawał się naprawić, tymczasem ja wcale nie cierpiałem z tego powodu. Całkiem dobrze się zabawiałem z własną żoną, znajdując teraz czas na rozmowę, o co podczas seansów i pieszczot w czasie filmów porno było nadzwyczaj trudno. Było to prawdziwe odnalezienie radości seksu we dwoje. Dopiero dzięki awarii telewizora odkryliśmy jedno z najważniejszych chyba praw rządzących naszym intymnym życiem.
Jest to zarazem prawda banalna i można by powiedzieć, że każdy ją zna doskonale i na wylot. Zapewne tak jest. każdy o niej wie, każdy wie… ale zapomina o prostej zasadzie: nasze gusta i upodobania podlegają bezustannej ewolucji. Daje się to zauważyć nawet w postaci nacisków wiernych czytelników “Seksretów”, którym przestaje wystarczać dotychczasowy profil pisma.
Zanim pojawiły się w obiegu filmy jednoznacznie erotyczne. niejeden delikwent gotów był pójść do normalnego kina jedynie na “momenty”. dziś koneser pornoli wybiera dość starannie i szuka coraz mocniejszych bodźców. Ta reguła jest oczywiście zbieżna z zasadą konkurencyjności obowiązującej na rynku. Ktoś, kto z przyjemnością kupował pismo, w którym znajdował akty pięknych kobiet, prędzej czy później zapragnie, by te kobiety przybierały coraz bardziej wyuzdane pozy, by wreszcie pokazały “boberka”, a gdy już pokażą, by włożyły sobie tam coś w miarę dużego…
Apetyt seksualny wzmaga się
Oczywiście jest to duże uproszczenie skomplikowanego zjawiska, niemniej dotyczy ono wszystkich i wszystkiego. Zapomina się też powszechnie o tym, że ewolucja upodobań przebiega nie tylko w kierunku eskalacji wrażeń, ale i w zmianie zainteresowań. Ktoś, kogo podniecały duże cyce, nie wiadomo, kiedy zaczyna się podniecać udami albo jędrną pupą. W pieszczotliwych nocnych rozmowach z żoną uświadomiłem sobie, że sam przeszedłem podobną ewolucję. Dotyczyły one wszystkich spraw związanych z seksem.
Kiedyś na przykład najbardziej podniecającą wizją był dla mnie widok dwóch lesbijek w akcji. Tymczasem od dawna prawie w ogóle to na mnie nie działa. Pamiętam, że przez długi czas podniecały mnie wytryski z dwóch -najlepiej z kilku lub kilkunastu fiutów na twarz wybranki. Przeszedłem okres fascynacji igraszkami analnymi (kiedyś, gdy podniecały mnie piękne piersi z twardymi sutkami, byłoby to nie do pomyślenia), miałem czas zachwytów nad kopulacją białej dziewczyny z Murzynem… To wszystko naprawdę podlegało ciągłej, nieuchwytnej ewolucji.
Uprzytomniłem sobie, że jedną z najbardziej perwersyjnych scen, jakie widziałem na początku kontaktu z porno, był trójkąt składający się z dwóch kobiet i mężczyzny; kilka lat później najsilniejszą wariacją trójkąta okazał się układ: dwóch facetów i jedna panienka. U mojej żony wszystko to przebiegało jeszcze delikatniej. Na początku erotyki podniecały ją “w ogóle”. Wystarczyło, że zaczął się porno!, a ona już zaczynała ciężko oddychać, policzki jej różowiły się, a dłoń bezwiednie gładziła łono przez ubranie.
Kiedy nudy w sypialni
Szybko jednak filmy te zaczęły ją nudzić i wcale nie miała ochoty ich oglądać. Dopiero kiedy zaczęliśmy na ich tle snuć wspólne fantazje – rozochociła się i dzielnie dotrzymywała mi kroku. Jednak, w odróżnieniu ode mnie, odbierała te filmy w sposób bardziej wyrafinowany. Potrzebowała widzieć, jak uczestnicy aktu dobierają się do siebie, podniecała ją bowiem sama gra wstępna.
Grzeczne sceny namiętności i tradycyjnego sposobu kopulacji szybko ustąpiły miejsca wyuzdanym zabawom. Przede wszystkim podniecały ją pieszczoty lesbijskie. Wszystkie zbliżenia cipek, dorodne łechtaczki i wargi sromowe wprawiały ją w zachwyt. Tylko w lesbijskim wydaniu akceptowała wibratorki. Potem górę wzięły sceny zbiorowe, ale nie byle jakie. Jeśli trzy pary uprawiały każda ze sobą miłość w jednym pokoju – było to dla niej zwyczajnie nudne (dla mnie, przyznaję, też).
Prawdziwą przyjemność sprawiały jej natomiast orgiastyczne sceny grupowe, kiedy każdy robił to z każdym na każdy z możliwych sposobów. Okazało się jednak po czasie, że nie to najbardziej na nią działa. Najbardziej działały samotne popisy rozbierających się kobiet, jeśli robiły to na oczach potencjalnych uczestników orgii, a oczu tych było wy-starczająco wiele. Wystarczyło, że ten striptiz wykonany był z pewną klasą, że panienka była apetyczna i już przy scenie, w której łapczywe ręce zaczynają się do niej wyciągać, obmacywać ze wszystkich stron – mogła mieć orgazm.
Apetyt seksualny wzmaga się
.Z czasem jednak i to przestało jej wystarczać. Wtedy okazało się, że zaczynają podniecać ją filmy, w których akcja erotyczna dzieje się w nietypowych miejscach; raz była to biblioteka (kilkoro wypożyczających dobrało się do panienki pomiędzy regałami), kiedy indziej było to zaułek uliczki (w tle przejeżdżały samochody, przechodzili ludzie – przysiągłbym, że nic nie wiedzieli o kręconym filmie porno), to znów dwie dziewoje obrabiały eleganta na schodach, podczas gdy za zakrętem kwartet smyczkowy dawał koncert.
Okazało się więc, że nasze upodobania po prostu bezustannie się zmieniają, dążą do większego wyrafinowania, większych perwersji i większego wyuzdania. Tym sposobem oczywiście można się łatwo zatracić i popaść w jakieś całkiem nienaturalne dewiacje. Cóż, znać umiar nawet w eskalacji upodobań, to cecha indywidualna i warta podkreślenia. Nam dane było doświadczyć najpopularniejszej jak mniemam wersji ewoluowania pornograficznych podniet: krąg fascynacji zamknął się i bogatsi o dziesiątki namiętnych wizji i fantazji -odkryliśmy siłę i potęgę pocałunków i na pozór całkiem niewinnych pieszczot, głaskań, które trwają nieraz i godzinę potrafiły wykrzesać z nas niezwykłe pokłady emocji.
Nie wolno mi jednak było zapomnieć o obowiązku recenzenta. Z pakietem kaset i kilkoma butelkami piwa wybrałem się do przyjaciela. Węgierski film STUDENCKIE ORGIE zaczyna się od paskudnie idiotycznej, banalnej i głupiej panoramy węgierskiej ulicy. Pamiętacie, jak dobiła mnie jazda samochodem po ulicach Budapesztu z włączoną kamerą? Tu kamerzysta stoi w miejscu i obraca się dookoła własnej osi, wykonuje rewolucyjny dla kina porno ruch o 360° prezentując: drzewa, kopuły budowli, miasto w oddali, budynki, krzaki, dróżkę, drzewa, ulicę, baby idące, mur, za murem dom… i wtedy najazd na okno – tam kopulują.
Polski akcent w filmie
Nic więc dziwnego, że najbardziej zainteresował mnie akcent polski w tym wszystkim: widzimy, że ulicą jedzie paskuda jakaś, tak, to nasz Żuk! Czujemy się jak w domu. 1 zaraz z Żuka przebitka, on ją liże za tym oknem… Kamera wraca na ulicę: a Żuk jedzie, a Żuk jedzie. Zajeżdża pod mur, a tam za murem, za oknami wciąż się pieprzą. To sklepikarz przywiózł bułki i masło. Mieszkanki akademika w marzeniach i na jawie pieprzą się na okrągło.
Trochę są może nazbyt dojrzałe, ale jeśli się nie uczą, to nic dziwnego. Film obfituje w orgie, ale orgie mało orgiastyczne. Takie węgierskie (okazuje się, że tylko gulasz węgierski jest pikantny). Jedyne, co mi zaimponowało, to pała niepozornego na pierwszy rzut oka dyrektora akademika. Za pałę jeden orgazm.
O drugim CHERRY TRICKS filmie zanotowałem tylko: banalność zwielokrotniona tajemniczo mało atrakcyjną fabułą. A CARYCA KATARZYNA 2 (pamiętacie zapewne, że część I mnie urzekła!) nie zasługuje już na żadne skwitowanie. Po prostu odradzam. Uspokoję wiernych czytelników: następny odcinek znów będzie pełen omówień filmowych, o czym zapewnia Was DORIAN BRATEK. Apetyt seksualny wzmaga się w miarę patrzenia. Seksrety 10/1996.
Komentarze
Prześlij komentarz