Erotomani sa wsrod nas

 

Erotomani są wśród nas.

 Ale nimfomanki też.
Nie ulega wątpliwości, że człowiek jest “zwierzęciem” stadnym, przy czym realizacja instynktu do życia w grupie przybiera różne formy. Najczęściej jest to nieodparta chęć łączenia się w pary. Czasami to nie wystarcza i pary szukają jeszcze innej pary, aby w trójkącie lub czworokącie realizować swoje najskrytsze marzenia erotyczne. Generalnie jednak rzecz biorąc, nie seks jest najważniejszy w życiu człowieka. Do pełni szczęścia potrzebny jest często (a bywa, że tylko) zwyczajny, najzwyklejszy kontakt z inną osobą. Seks bywa wówczas uzupełnieniem tego układu, ale nie jest jego warunkiem.

 


Galeria


Przeciwnym biegunem łączenia się w pary jest samotność, która z kolei bywa świadomym wyborem, lecz również wynikiem splotu życiowych doświadczeń na tyle przykrych, że powstrzymują przed próbą znalezienia (poszukiwań) życiowego partnera i ułożenia sobie życia od nowa, a właściwie to od początku, choć odruch obronny każe pamiętać o doznanych wcześniej rozczarowaniach. Bagaż życiowych doświadczeń rzutować będzie zawsze na dokonywane wybory.

Erotomani są wśród nas

Jedną z form nawiązywania i utrzymywania kontaktów między ludźmi było od zawsze pisanie listów. Można w nich zawrzeć swoje myśli i tęsknoty i dzięki nim znaleźć jednego, chociaż czytelnika, często konkretnego i znanego osobiście. Czasami bywają to osoby publiczne lub czasopisma i gazety. Trudno ocenić jak bardzo powszechną formą wypowiedzi są listy, lecz z całą pewnością stanowią zastępczy element kontaktów międzyludzkich.

Jeden z moich przyjaciół, poeta i literat, napisał, że: “człowiek lgnie do człowieka jak do buta gówno” – mocne to i dosadne, ale jakże prawdziwe. Potrzeba kontaktu z ludźmi jest, kto wie, czy nie równie silna jak instynkt gatunku lub popęd płciowy.

 

Galeria

Pani Krystyna ze Szczecina napisała do mnie już po raz drugi (za pierwszy list z życzeniami wcześniej dziękowałem) i chociaż nie spodziewa się bezpośredniej odpowiedzi, chętnie podejmuję publiczny dialog na temat poruszony w liście, bo bulwersować może więcej osób.

Męska szara masa

“Bardzo sensownie napisał Pan czerwcowy artykuł (“Portret kobiety z ogłoszenia” – dop. autora), zauważyłam jednak, że w treści są pewne wyrazy (słowa), które ja napisałam do Redakcji dawniej. Nie mam o to żalu, że nie zostały one wydrukowane w swoim czasie. Teraz tylko od Pana zależy, jak Pan “przemówi” (dlatego cudzysłów) do tej, potocznie mówiąc, “męskiej szarej masy”, która często jest tak ciemna od strony psychiki i zachowania w traktowaniu kobiet.

Niejeden to typowy dadaista (Dadaista to awangardowy ruch artystyczno-literacki, rozwijający się w latach 1916-23 w Europie Zachodniej i w największym skrócie stanowiący nihilistyczną negację europejskiego dziedzictwa kultury, odrzucał bowiem wszelkie dotychczasowe autorytety, rygory i konwencje, tak w życiu, jak i w sztuce – dop. autora), który, pomimo swej samotności z różnych przyczyn, nie patrzy na życie jako na całość, tylko liczy się wyłącznie seks i strona biorcza. Jeśli o mnie chodzi, to przez listy kierowane pod mój adres mam większe rozeznanie o Panach niż niejeden psycholog, psychiatra czy seksuolog. Taka prawda.”

Krystyna

 

Galeria

Erotomani są wśród nas

Kiedy przed laty zacząłem czytać książkę Hermanna Hesse pt. “Wilk stepowy”, ze zdumieniem stwierdziłem, że jest to nieomal dosłowna relacja z moich przemyśleń na temat życia, tak jakby ktoś podłączył się do moich szarych komórek i dosłownie “wyssał” przechowywane tam myśli. Od tego czasu wiem, że nie ma monopolu na odkrywanie świata. Każdy może odkryć swoją Amerykę, lecz tylko niektórzy przechodzą do historii.

W przypadku gazet lub czasopism uprzywilejowaną pozycję zajmują redaktorzy i stali współpracownicy – to oni mają większe szanse na druk wszystkiego, cokolwiek napiszą. Gorzej z czytelnikami. Ich listy podlegają selekcji. Oni muszą napisać coś bulwersująco odkrywczego. Nie ma też co ukrywać, że niektóre listy są inspiracją do szerszego ujęcia tematu, aczkolwiek użycie tych samych słów co Pani Krystyna w przypadku “Kobiety z ogłoszenia”, było zupełnie przypadkowe. Mam dostęp tylko do listów bezpośrednio do mnie adresowanych. W przeciwnym wypadku zmieniłbym wyrazy na inne, aby nie wyglądało na plagiat!

Pani Krystyno, “męska szara masa”, aby już przejść do meritum sprawy poruszonej w liście, też ma swoją filozofię, o czym za miesiąc w “Potrecie mężczyzny w ogłoszenia” i pomijając kwestię, że też jestem mężczyzną, to w patrzeniu na płeć przeciwną trzeba eliminować własne hormony, albo poważnie brać pod rozwagę ich istnienie i wpływ. Innymi słowy, trzeba się wznieść ponad hormonalne podziały, choć przyznać trzeba, że pewna część mężczyzn, biorąc za punkt odniesienia swój popęd płciowy, uważa, iż kobiety równie mocno odczuwają chuć i napotykając na brak natychmiastowej gotowości do uprawiania seksu, są co najmniej zdziwieni. Jak można nie chcieć robić czegoś, co sprawia tyle przyjemności?

 



Dowcipy są zawsze dobre

A propos, chcą, nie chcą i dlaczego nie chcą, przypominam sobie dowcip sprzed lat, kiedy to pyta Rosjanin Polaka:

– Skarzy ty mienia, paczemu wy Polaki macie takoje powodzenie u kobiet, a z nami to one niczewo nie chatjat?

– Bo widzisz, z kobietami trzeba najpierw porozmawiać, a dopiero potem pchać się z łapami.

– A o czymże to gawarić, kiedy wszystko jasne?

– Ot, chociażby o literaturze.

Wkrótce Rosjanin spotyka kobietę i mówi: – Mickiewicza czytała?

– Czytałam.

– O Puszkinie słyszała?

– Słyszałam.

– No, to możemy się kochać.

Dowcip fen, pomimo seksualnego odniesienia, był w gruncie rzeczy dowcipem politycznym. W stosunku do swoich nieproszonych gości czuliśmy się kimś zdecydowanie lepiej wychowanym, co to zanim obłapi, pocałuje w rękę. Czy to jednak znaczy, że nie ma wśród nas “Rosjan”? Prymitywne podejście do seksu jest zjawiskiem, którego istnienia nie sposób nie zauważyć, lecz nie należy uogólniać, choć można by przy tym rzec: erotomani, ale i nimfomanki są wśród nas.

 



Erotomani są wśród nas

Jeśli bada się opinię publiczną, to stara się dobrać na tyle zróżnicowaną grupę, aby reprezentowała sobą możliwie wszystkie opcje i poglądy. Błąd statystyczny określa się przy tym na 3 procent. Każde inne badanie (zestawienie osób) jeśli nie jest przypadkowe, to nawet nie warto określać rozmiarów przypuszczalnego błędu. Niczego z takiego zestawienia nie sposób uogólniać, aczkolwiek wszystko (w 100 procentach) jest prawdziwe.

Jeśli Pani Krystyna na podstawie listów od Panów uważa, że wszyscy mężczyźni myślą tylko o seksie, to jest to stwierdzenie równie prawdziwe co fałszywe. Prawdziwe jest bowiem w stosunku do grupy mężczyzn, z którymi miała kontakt i przyznać trzeba, że miała pecha. Niewłaściwie dobrała Pani grupę do swoich dociekań co najwięcej interesuje mężczyzn? Erotomani są wśród nas.

Fenomen, jakim są ogłoszenia towarzyskie, nadal czeka swego odkrywcę, bo z ogłoszeń można czerpać jak ze skarbnicy wiedzy o życiu, ale też stanąć przed problemem nie do rozwiązania. Jakie motywy kierowały tak naprawdę mężczyzną, który dał takie ogłoszenie:

 

Galeria

Zawsze ktoś kogoś szuka

“Szukam kobiety, która zdecyduje się mieć ze mną dziecko, najlepiej mężatki, która ten fakt zachowa dla siebie i wychowa dziecko tak jakby pochodziło ze związku małżeńskiego. (-) Moja żona nie może mieć dzieci. Chcę mieć świadomość, że zostawię po sobie kogoś…” (Ogłoszenie ukazało się w lipcu br.) Jeśli już ten pan chce mieć anonimowe potomstwo, to przecież może oddać swoje nasienie do banku spermy. Cóż dodać, cóż ująć? Chyba tylko post scriptum.

Jedna z Czytelniczek, która zastrzegła, aby Jej listu nie publikować, a której ogłoszenie towarzyskie zostało poddane “obróbce” statystycznej w “Potrecie mężczyzny jej marzeń” i cztery słowa “aby nie pisali głupcy” zostały przytoczone jako ciekawostka, napisała do mnie jakobym zdradził tajemnicę korespondencji i naraził na ujawnienie danych personalnych.

Ciekawe w jaki sposób? Miła Pani, tajemnica korespondencji to jest coś takiego, że nie wolno zaglądać do cudzych listów i to wszystko. Natomiast adresat listu może z nim, za przeproszeniem, zrobić co mu się podoba, bo to już jego list! Redakcja nie publikuje listów Czytelników, którzy sobie tego nie życzą, ale jest to zwyczaj, a nie obowiązek. Nie może być zresztą tak, że ktoś komu “nawtyka” listownie, lecz przed odpowiedzialnością za swoje słowa będzie się zasłaniał tajemnicą korespondencji. Nie może być też tak, że ktoś coś napisze, a potem się tego wstydzi. Wtedy lepiej w ogóle nie pisać.

 

Galeria

Erotomani są wśród nas

Czyż nie mam racji? To po pierwsze i po drugie. Ogłoszenia towarzyskie z natury rzeczy nie mogą być objęte żadną tajemnicą. Bo i czymże jest takie ogłoszenie, jak nie publicznym (choć anonimowym, ukry-tym pod symbolem) “obnażeniem” swoich pragnień i woli poznania kogoś w ściśle sprecyzowanym lub tylko ogólnie określonym celu i jeśli w treści ogłoszenia palniemy coś takiego, co kogoś rozbawi, to z pokorą trzeba znieść “cytaty” ze swojej ogłoszeniowej twórczości

. A teraz proszę zapomnieć, że to Pani wymyśliła coś takiego, aby nie pisali głupcy i zastanowić się na wymową tych słów. Czy zna Pani, chociaż jedną osobę, która uznaje się za głupca? Ja nie znam, bo jeśli nawet ktoś o sobie mówi: jaki ja byłem głupi, to świadczy bardziej o życiowej mądrości niż o głupocie. A głupiec, proszę Pani, to taki ktoś, kto nie zdaje sobie z tego sprawy i z powodzeniem odpowiedział na Pani anons, inaczej nie miałaby Pani tak jednoznacznie złej opinii o mężczyznach. I to w całej historii z ogłoszeniem jest najbardziej zabawne. Nie należało wywoływać wilka z lasu.
DR ANDRZEJ ST. LIPIŃSKI. Erotomani są wśród nas. Seksrety 10 / 1996..

Komentarze