W akademikach fajnie jest.
Kraków ma 11 znaczących uczelni akademickich, w których studiuje ponad 93000 słuchaczy. Około 12% z nich mieszka w domach studenckich.
Niewiele jest środowisk, w których warunki do niczym nieskrępowanej swobody seksualnej byłyby tak sprzyjające, jak tu. Mieszkają tu ludzie w wieku, w którym pobudliwość seksualna ma temperaturę wrzenia, mieszkają w atmosferze całkowitej swobody obyczajowej, nieograniczonej przepisami, obawami rodziców, pruderyjnymi zasadami, czy tradycyjną opinią społeczną. Tworzą -tu własną moralność, która nie potępia swobody. A więc nie ma żadnych hamulców? Są! Są nawet silniejsze niż w innych środowiskach, bo wynikają z własnych ograniczeń psychicznych, rozsądku i kultury osobistej. Seks, który jest tu łatwiej dostępny od codziennego śniadania, czy kolacji, na ogół dawkowany jest we właściwych proporcjach.
Autorzy obowiązujących w domach studenckich regulaminów i przepisów porządkowych skrupulatnie przestrzegają zasady, że co nie jest prawem zakazane — jest dozwolone. Przepisy te zajmują się (np.) zakazem nadużywania alkoholu, odpowiedzialnością za mienie, opłatami za jego użytkowanie i sprawami porządkowymi, jak cisza nocna, czas i warunki przyjmowania gości, pozostawianiem kluczy na portierni itp. W pokoju dwuosobowym mają być zakwaterowane dwie osoby — to wszystko — ich płeć nie odgrywa tu żadnej roli, byle wyraziły zgodę na wspólne zamieszkanie. Po godz. 23- ciej wizyty z zewnątrz są zabronione, ale o roszadach stałych mieszkańców pomiędzy pokojami regulamin milczy.
W ostatnim okresie samorządy mieszkańców starają się o liberalizację (?) tych przepisów. O co im chodzi? O te klucze na portierni? A może, o tę godzinę 23-cią ograniczającą odwiedziny i o obowiązek zostawiania na portierni dowodu odwiedzającego?
W akademikach fajnie jest
Może mają rację? Jeżeli swoboda — to dla wszystkich. Jak ona wpływa na zachowania braci studenckiej? Ich codzienne kontakty koleżeńskie nie dopuszczają do nadmiernej pożądliwości seksualnej. Nie ma tu przecież emocji zakazanego owocu, nie ma egzaltacji zdobywania nieosiągalnego, jest emocjonalny seks, czasem romantyczny, czasem koleżeński — ale ładny… bo choć to ludzie młodzi, ale kulturalni i jeszcze nie wyprani ze wszystkich ideałów. Przeważają związki uczuciowe, ale nie brak i takich okazjonalnych „szybkich numerków” dla zdrowia.
Mogło by się zdawać, że przesycona seksem atmosfera odwraca uwagę od zdobywania wiedzy i przygotowywania się do elitarnej roli, jaką mają pełnić po ukończeniu studiów. Całkiem błędne mniemanie. Właśnie dzięki tej swobodzie mogą zaspokajać naturalne potrzeby seksualne kosztem minimalnej ilości cennego czasu. To wyzwala w nich poczucie własnej wartości i wiary w siebie, redukuje stresy i umacnia optymizm.
Regularne współżycie seksualne uaktywnia w nich procesy fizjologiczne i regeneruje siły. Uwolniony od erotycznych napięć umysł jest bardziej pojemny i chłonny, a przede wszystkim wolny od frustracji towarzyszących abstynencji, czy niedosytu masturbacji. Oni zupełnie nie czują się zażenowani swobodą w jakiej żyją i bez najmniejszego skrępowania opowiadają o wydarzeniach, które gdzie indziej mogłyby uchodzić za dziwne.
Romeo na waleta
Na przykład, jak jedna z dwóch lokatorek pokoju zakochała się w koledze odwzajemnioną miłością. Druga, wzruszona ich uczuciami, zgodziła się, żeby Romeo zamieszkał w ich pokoju na ,,Waleta” — taka samarytańska przysługa. Sielanka tej pary (mimo ciasnego łóżka) trwała kilka nocy. Łatwo sobie wyobrazić, jakie katusze przeżywała „samarytanka” zmuszona do wsłuchiwania się w potargane oddechy i jęki rozkoszy przyjaciółki nie mogąc zasnąć w swoim samotnym łóżku.
W końcu nie wytrzymała i za aprobatą tamtych dwojga włączyła się do ich nocnych igraszek. Chłopak, zdopingowany tym trójkątem, początkowo okazał się dostatecznie wydajny, ale… niełatwo zaspokoić dwie potrzebowskie przyjaciółki. Toteż kiedy ich zapotrzebowanie przekraczało jego możliwości —ośmielone do siebie sytuacją — odkryły, że te luki wspaniale mogą uzupełnić wzajemną pieszczotą. Sfrustrowany Walet schronił się w końcu w objęciach trzeciej (mniej męczącej) dziewczyny — a tamte dwie? Doszły do wniosku, że bez niego jest równie dobrze, i że wyspa Lesbos musiała być najrozkoszniejszym zakątkiem świata. W akademikach fajnie jest, to fakt.
To, że w pokoju zajmowanych przez dwie dziewczyny, w okresowo wolnym łóżku, nocuje chłopak potrzebujący okresowo noclegu — jest rzeczą zupełnie naturalną, bo nie ma tu tradycyjnego przekonania, że w takiej sytuacji „Polak musi — bo bądźmy ściśli — co sobie Polka o nim pomyśli?” Nie ma, bo on wie, że jeżeli jej przyjdzie ochota, sama podejmie inicjatywę, a ona wie, że on jej nie odmówi tej koleżeńskiej przysługi… i odwrotnie.
W akademikach fajnie jest
Mogą się więc spokojnie wyspać — jeżeli oboje ochoty nie mają. Tu nie zawsze jest tak 0.K., to zwykli ludzie, mają różne charaktery i różne upodobania seksualne. Ze swobody tych domów korzystają nie tylko ich mieszkańcy. Studenci lepiej sytuowani materialnie na ogół w nich nie mieszkają, ale chętnie i łatwo z nich korzystają. To oni najczęściej organizują tu przeróżne orgietki i turnieje seksualne obficie zaprawiane alkoholem, takie np. jak „Gwiazda”.
Można tu podziwiać pomysłowość i fantazję, gorzej jest z wyobraźnią i zdolnością przewidywania skutków. Alkohol z reguły eliminuje z tej zabawy prezerwatywę. Wystarczy tu jedna osoba zainfekowana wirusem, a wszyscy uczestnicy wychodzą z niej chorzy. Zdarzają się więc wpadki chorobowe i ciążowe, a nawet tragedie — tylko, w jakich środowiskach ich nie ma? A ta wspólnota reaguje na nie przeważnie prawidłowo i humanitarnie, starając się pomóc przegranym.
Są przypadki bardziej drastyczne. W akademiku bardzo szacownej uczelni działała klasyczna mafia, terroryzująca szantażem dziewczyny i zmuszająca je do nierządu. Wybierano najatrakcyjniejsze i naiwne, w czasie zabawy razem z alkoholem aplikowano im środki odurzające i robiono zdjęcia pornograficzne — a potem… Jeżeli nie będziesz posłuszna, mamusia oglądnie cię w akcji. Sterroryzowane dziewczyny były nie lada atrakcją dla nadzianych klientów — to przecież nie prostytutki. Był duży zysk. Dziewczyny, choć nie dostawały ani grosza były potulne — dopóki nie trafiła się desperatka, która poszła na całość ujawniając cały proceder, no i kolesie zakończyli karierę akademicką w mamrze.
Dziewczyna z fotografii
W innym akademiku taka sama metoda fotograficzna służyła tylko zabawie. Fotka atrakcyjnej dziewczyny wędrowała z rąk do rąk, a w ślad za nią dziewczyna — z łóżka do łóżka. Ubaw po pachy… Nie? W akademikach fajnie jest.
Przeglądając anonsy i sex-oferty niedopieszczonych, zamożnych pań w średnim wieku, na kilkadziesiąt trafia się jedno, czy dwa z terenu Krakowa. Czyżby powietrze tego miasta tak kojąco działało na panie? Raczej nie. Tylko wystarczy, aby spragniona pani zadzwoniła do spółdzielni studenckiej z prośbą, aby ta przysłała jej młodego i przystojnego studenta do… umycia okien — a te przymiotniki będą właściwie zrozumiane i uczynny kolega wyśle kogo trzeba. Przystojny student okien umyć nie zdąży, ale pani będzie na pewno jego usługą usatysfakcjonowana, odpowiednio go wynagrodzi, a spółdzielni zapłaci za podwójną ilość (nie)umytych okien.
A dziewczyny? Niejedna dostarczona przez agencję towarzyską pani to studentka, która w ten sposób uzupełnia sobie środki na dalsze studia. Nikt ze środowiska tej akademickiej call-girl nawet się tego nie domyśla. Wszystko odbywa się bardzo dyskretnie. Po telefonie z agencji studentka idzie w umówione miejsce, tam na nią czeka samochód agencji, który zawozi ją do klienta. Bywają inne układy — stałego klienta można zapraszać do pokoju w akademiku. Odwiedzający siostrzenicę wujek nie budzi tu żadnej sensacji.
W akademikach fajnie jest
Te wszystkie ciekawostki to margines obyczajowości domów akademickich. Tutaj dominuje uroczy seks partnerski, ale i on obarczony jest poważnym ryzykiem. Zagadnienie świadomego macierzyństwa to nie problem dla ludzi, którzy nie są skłonni wierzyć, że antykoncepcja to narzędzie szatana, a nawet choroba weneryczna to dla nich tylko kłopot i wydatek. Jednak wirus HIV to śmiertelne zagrożenie. Czy bezpieczny seks znajduje tu uznanie, czy jest przestrzegany?
Niestety nie! Ludzie młodzi są z natury lekkomyślni i mają nie zawsze uzasadnione zaufanie do siebie. Inne środki antykoncepcyjne tak! ale prezerwatywa — nie! Ona odpoetycznia seks i odbiera tą specyficzną przyjemność, jaką jest żywy kontakt ciała z ciałem. Wydawałoby się, że skutki tej lekkomyślności powinny być poważne. Otóż wcale tak nie jest.
Przychodnia lekarska odnotowała w ostatnim roku akademickim kilkadziesiąt przypadków chorób wenerycznych (w tym kilka przypadków kiły) i to przy znacznym wzroście w momencie napływu studentów z b. ZSRR, a statystyka z kilku ostatnich lat wykazuje tendencje spadkowe. Również specjalistyczne ośrodki medyczne związane z AIDS nie sygnalizują istotnego zagrożenia w tym środowisku.
Czyżby zagrożenia związane z seksem były odwrotnie proporcjonalne do swobody seksualnej? W każdym razie, nieskrępowany przepisami Eros — choć czasem narozrabia — robi tu więcej dobrego niż złego.
J.M. LESMAN. W akademikach fajnie jest. Peep-Show 12/1994.
Komentarze
Prześlij komentarz