Fantazja wyrafinowanie wyuzdanie perwersja zboczenie
Wywołany
zostałem w pewnej mierze do tablicy przez list p. Henryka (“Seksrety”,
luty 97) i chociaż de gustibus non est disputandum (gusty nie podlegają
ocenie), chętnie wracam do tematu lewatywy, którą traktuję jako hasło
wywoławcze do szerokiej prezentacji poglądów na sferę doznań
erotycznych, ale też konfrontacji różnego pojmowania roli seksu w życiu
człowieka.
Postępowaniem ludzkim rządzi niepodzielnie potrzeba akceptacji. W sferze seksu rodzi się z tego, w linii prostej, definicja moralności. Żadna definicja nie załatwia jednak niczego definitywnie. Ramy przyzwoitości, zasady dobrego wychowania, konwenanse – to zaledwie propozycje zachowań, które nie wzbudzą zdziwienia, oburzenia czy zgorszenia w gronie osób (społeczeństwie), które określonego typu zasady tworzą i w ślad za tym akceptują.
Zasada tworzenia i akceptacji jest na tyle uniwersalna, że dzięki niej każdy może stworzyć własną moralność, która – zaakceptowana w sferze seksu przez drugą osobę – stanowi z reguły źródło satysfakcji. Na definicje o moralności, ze są to wszystkie zachowania akceptowane przez zainteresowane osoby. kładą się wszelako cieniem oceny co w życiu erotycznym człowieka jest fantazją, co wyrafinowaniem, co wyuzdaniem, co perwersją, a co zboczeniem?
Fantazja wyrafinowanie wyuzdanie perwersja zboczenie
Ta pięciostopniowa skala zachowań stanowiących urozmaicenie życia erotycznego, a bywa że zastępujących je całkowicie, istnieje niezależnie od woli zainteresowanych, którzy pragną, aby to, co robią, było uznawane za normalne. Wzdraganie się przed dosadnym nazwaniem wszystkiego, co w królestwie Amora jest możliwe, niczego nie załatwia. Nienazwane teź istnieje.
Musiały być nieliche pieszczoty Amora i Psyche.
Niemało musiał mieć wprawy sam wynalazca zabawy.
Jan Sztaudynger
Każda klasyfikacja ma to do siebie, że nie wszystkie rozpatrywane przypadki dadzą się łatwo zaszufladkować. Najłatwiej podejść do tematu fantazji, której wyróżnikiem jest otoczka myślowa lub sytuacyjna towarzysząca grze erotycznej, a prowadząca do zaspokojenia w tradycyjny sposób. czyli normalnego stosunku w obojętnie jakiej pozycji. Kochanie się z partnerem ubranym w mundur, powiedzmy, generała, to czysta fantazja.
Podobnie malowanie nagich ciał farbami (byle nie olejnymi) i seks w pracowni malarza. Tak samo, jeśli taka fantazja, można się kochać w wannie wypełnionej kolorową galaretką. Natomiast seks pianistki na fortepianie z saksofonistą, który czyni użytek z ustnika swojego instrumentu, to już wyrafinowanie lub zgoła wyuzdanie, jeśli sztuczny instrument nie kończy swojej roli na odegraniu uwertury i zastąpi całkowicie instrument naturalny.
Seks z szefem bez użycia długopisa
Seks z szefem, który swojej sekretarce każe parafować pisma długopisem umieszczonym w jej pupie, po czym sam w ten sposób podpisuje te pisma, może być podniecającą fantazją, pod warunkiem, ze szef zrobi to z sekretarką bez użycia długopisu, w przeciwnym przypadku będzie to perwersja – oby poddać ocenie tylko niektóre przypadki przytoczone w liście p. Henryka.
Osobnym
zagadnieniem jest moda na częściową lub całkowitą depilację i być może
będzie to znów nietrafiony przykład jak lewatywa przed porodem. Ale na zdjęciach nagich kobiet z magazynów erotycznych z sprzed drugiej wojny światowej obowiązkowo retuszowano owłosienie łonowe. Miało to być mniej podniecające?
Znajdowanie przyjemności w czynnościach lub doznaniach, które tylko przy sporej dozie fantazji wydają się podniecające, nie da się zakwalifikować jako normę. W tej sytuacji kobieta z plastikowym penisem będzie mieściła się w kategorii wyrafinowania, gruszka w pupie jako wyuzdanie, a pejcz i krępowanie w zabawach erotycznych należy traktować w szerokim zakresie od wyrafinowania do perwersji. Wyrafinowaniem będzie zabawa w panią i niewolnika, uczennicę i nauczyciela, gdzie pani lub nauczyciel, zgodnie z przyjętą konwencją zabawy, wymierzają karę, ale też i pieszczą, a rzecz cała kończy się zbliżeniem cielesnym.
Perwersją za to będzie poddanie się wyrafinowanym pieszczotom przy użyciu kajdanek, zacisków na sutkach, obciążaniu prącia ciężarkami, parzeniu worka mosznowego stearyną, zakładaniu skórzanych kapturów na głowę, często bez otworów na oczy, aby sprawić tym większą (?) frajdę, gdy w ruch pójdą rózgi, pejcze i szpicruta. Całości podniecającego rytuału towarzyszą dźwignie do rozciągania ciała, wymyślne ławy i taborety, aby tylko dobrze wyeksponować część ciała przeznaczoną do bicia.
Orgiastyczne przyjemności
Podobno – i potwierdzą to zapewne wszyscy o skłonnościach S-M -dostarcza to orgiastycznych przyjemności bez uciekania się do rzekomo nudnych z czasem stosunków seksualnych.
Znudzenie powtarzającymi się sytuacjami przed, w trakcie i po stosunkach, rzeczywiście może doprowadzić do osłabienia pożądania, stąd droga powrotu na łono Amora i Psyche wiedzie przez fantazje erotyczne i nie ma się co wstydzić, że część z nich będzie wyrafinowanymi pieszczotami, a nawet wyuzdaniem.
O normie (o zdrowym seksie) będzie stanowiło to wszystko, co nastąpi po grze wstępnej. W tym sensie nikt nie usiłuje wartościować żadnych zachowań wzajemnie akceptowanych. Zdrowy seks tym różni się od dewiacji, że jego celem jest doprowadzenie do cielesnego zbliżenia, a gra wstępna, więzy, mundury, pończochy, wysokie obcasy, depilacje, lewatywa, dreszczyk emocji, że ktoś zaraz zajrzy do przymierzalni w supermarkecie, to (bez względu na to, co myślą o tym inni i jakie “uczone” nazwy wymyślają) tylko prosta lub – jak kto woli – okrężna droga do pełnej satysfakcji seksualnej.
Formuła pisma erotycznego otwartego na wszystkie opcje seksualne nie oznacza, że nikt nie stara się panować nad żywiołową zmysłowością. I nie ma to nic wspólnego z e cenzurą. Chodzi o zachowanie proporcji. j
Fantazja wyrafinowanie wyuzdanie perwersja
Od dawien dawna wiadomo. że im mniejsza “mniejszość paraseksualna”, tym większa postawa roszczeniowa wobec otoczenia o uznanie ich skłonności nie tylko za normalne, ale i chęć udowodnienia, że innych to też interesuje, choć się do tego nie przyznają. Fakt, że na hasło “lewatywa” nie odezwał się żaden przeciwnik tego typu doznań, niczego nie przesądza. Nie jest to w żadnym razie wyraz poparcia, lecz co najwyżej tolerancyjnego spojrzenia na poszukiwaczy podniet trudnych do zakwalifikowania jako erotyczne, stąd określenie – paraseksualne, co seksem nie jest, a podnieceniu seksualnemu służyć może.
Nie wszystko, co wydaje się być gorszące, nieprzyzwoite czy wręcz sprośne, aby zaproponować nową klaśyfikację zachowań w sferze seksu, jest odbierane jako niemoralne w potocznym tego słowa znaczeniu. Każdy ma swoje małe dewiacje, które są jak pieprz do uczty erotycznej przygotowywanej przez dwojga dla dwojga.
Formuła pisma erotycznego, które decyduje się nie tylko na “świntuszenie” (dostarczanie słowno-fotograficznych podniet), a za swój cel i swoją “sól” do “pieprzu” uznaje kontakt z Czytelnikami, z natury rzeczy samej musi zostać rozbudowana o próby wartościowania i wyjaśniania.
Zjawisko seksu to z jednej strony radość spełnienia (zaspokojenia popędu), z drugiej zaś źródło kompleksów i zahamowań. Nie będzie jednak radością spełnienie fantazji, gdy nie wiadomo czy “sprośny obiekt pożądania” nie jest przypadkowo dewiacją, bo czego jak czego, ale posądzenia o zboczenie ludzie boją się najbardziej. Przysłowiową grozę budzi nawet wzmianka o wyuzdaniu. Każdy chce być postrzegany jako normalny, bez względu na nieprzyzwoite myśli i czyny.
Fantazja wyrafinowanie wyuzdanie perwersja
W liście p. Henryka, gdzie z nazwiska zostałem wymieniony cztery razy, najbardziej przypadła mi do gustu (połaskotała ambicję) rola moderatora. O to właśnie chodzi. Moderator nie ma niczego wartościować, do niczego zachęcać, ale też i nie zniechęcać. Fakt. że nie podjąłem jeszcze “Dialogu intymnego” ze zwolennikami “złotego deszczu”, to tylko kwestia czasu. Mam w tej sprawie swoje mentorskie zdanie (mentor z j. greckiego to człowiek stale pouczający kogoś tonem wyższości, czyli w moim przypadku – mądrala) i tylko czekam na stosowny list. Natomiast już dziś rozpala moją wyobraźnię poetyka seksu na wykładach.
“Któż tak naprawdę wie, co robią studenci ze studentkami pod obszernymi pulpitami akademickich sal audytoryjnych?” – pyta p. Henryk. No, na pewno nie długopisy, jeśli już, poszły na sali wykładowej w ruch, jakoby “niedługo zacznie się czas, kiedy opisy, nawet piękne literacko, fascynacji, pożądań, czynności “gorących pali” w ‘mokrych muszelkach” staną się nudnawe i powoli zacznie się wyczerpywać obecna formuła pisma”- koniec cytatu.
Prof. Lew-Starowicz sformułował w tym względzie “prawo dziobania”, w myśl którego kobieta pozwala każdemu kolejnemu partnerowi na więcej. Może to będzie lewatywa? Ale czy to rzeczywiście znaczy, że “muszelki i pale” stracą na znaczeniu?
DR ANDRZEJ ST. LIPIŃSKI. Fantazja wyrafinowanie wyuzdanie perwersja. Seksrety 3/1997.
Komentarze
Prześlij komentarz